"Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień."
Co oni sobie myślą.Dlaczego wszyscy się mnie o coś czepiają.
Skręcam w następną alejkę nakładając kaptur.Musze porozmawiać z Inez jakoś.Nie to nie
jest najważniejsze. Muszę spędzić trochę czasu z Breanem, zanim znowu będzie musiał
wyjechać.Czuję chłodne powietrze na moich policzkach , wkładam zmarznięte dłonie do
kieszeń i ruszam w kolejną ulicę.Zatrzymuję się w pół kroku.Oprócz szalejącego wiatru Słysze coś jeszcze.Odwracam się ,prócz mnie na ulicy nikogo nie ma. Więc co to za odgłosy i skąd dochodzą?Chyba mam wielką fantazję.Mrużę oczy, moja twarz tężeje. Jestem pewna że słyszę coś więcej prócz
wiatru. Więcej niż pewna. Zastanawiam się co może być źródłem tajemniczego dźwięku,
robię kilka niepewnych kroków w stronę końca zaułka ulicy , po czym uświadamiam sobie
że dźwięk dochodzi...ze strony pojemnika na śmieci, prawda? Postanawiam tam podejść,
niepokoję się lekko. Próbuję sobie wmówić, że to kot a co jeśli to pies.Delikatnie
wkładając rękę do kieszeni spodni w poszukiwaniu noża.Gdzie on jest ? Przecież go
wkładałam chyba ? Robię krok do przodu , wypuszczam powietrze z płuc.Unoszę rękę i
powolnym ruchem odgarniam worek z odpadami.Zaglądam oby był to kot ,zwyczajny,
wyleniały kocur. Mimo wszystko wiem że to nie jest prawda. Ktoś siedzi za śmietnikiem...
teraz jestem tego pewna .Czy zza pojemników na śmieci słychać szloch? Postanawiam się
jednak upewnić, więc podchodzę tam wolnymi niepewnym krokiem.Wypuszczam
powietrze po tym jak orientuję się że cały czas je wstrzymywałam.Zatrzymałam się
spoglądając na drobną postać z brązowymi włosami oraz twarzą ukrytą między
kolanami. Podchodzę bliżej kucając - wszystko w porządku ? Dziewczyna podnosi głowę
ukazując swoją szpakowatą twarz.Przecież to Aney,ale dlaczego miałaby płakać ?Faktem
jest to że zawsze była wrażliwa.Jednak tego się nie spodziewałam- Aney co się stało ?
pytam spokojnym tonem przysuwając się bliżej niej.Jej niebieskie oczy zwróciły się ku
mnie , po jej policzkach spływały - Ja... nie chciałam....Wybełkotała. Usiadłam obok niej -
Nie przejmuj się zachowaniem Inez ona po prostu ...- zacięłam się.No właśnie ona co ?
Mam tego wszystkiego po czubek nosa.Jej zachowania i wszystkiego innego co siedzi w
mojej głowie.Nie potrafię wydać z siebie choćby słowa by jakkolwiek pocieszyć ją.PO
dwóch minutach Aney uspokaja się trochę - wiesz tak naprawdę to nie tylko przez Inez
może trochę przez to że jest z Neonem , niby nie zależy mi na nim . Urywa i spuszcza
wzrok - jeszcze te problemy z ojcem.Dodaje cichym głosem.Problemu z ojcem ? Co ma na
myśli ?- możesz mi powiedzieć wszystko Aney. Mówię spokojnie .Aney spogląda na mnie
swoimi niebieskimi oczami pośpiesznie wycierając dłonią łzy , które wypłynęły - Mam
dość życia tu .... z ojcem ... z tymi problemami.Marszczę brwi.Czy ona chce się przepisać ?
Ale jej ojciec to przywódca nieustraszonych a że Aney nie ma rodzeństwa to jak ona
zmieni frakcje jej ojciec zostanie sam.Ale dlaczego chce go zostawić samego ?Przygląda
się jej z niedowierzaniem - chcesz się przenieść do innej frakcji ? Rzucam ostrym tonem -
a twój ojciec pomyślałaś o nim zostałaś mu tylko TY , nikt więcej.Dodałam zanim ona
otworzyła usta by mi przerwać. Aney przełknęła ślinę -Zawsze czułam że tu nie pasuję .....
jestem inna niż ty czy Meqi czy jakakolwiek inna dziewczyna z
nieustraszoności. Stwierdziła Aney z cieniem uśmiechu na twarzy - Leeny zrozum ojciec na
każdym kroku mnie kontroluje , chce abym poszła w jego ślady ale ja nie chce.Przerwała
by spojrzeć mi w oczy - Nie chce nikogo zabijać ani krzywdzić. Kiwnęłam głową choć nie
bardzo rozumiem co chce mi przez to powiedzieć - Ale dlaczego chcesz od niego uciec ?
Pytam, Aney odetchnęła głęboko - ojciec po postrzeleniu i nagłej śmierci matki zmienił
się stał się.Przerwała - inny , oddalił się ode mnie ,nie rozmawialiśmy po prostu nie
interesowałam go. Aney zatrzymała się na moment by ponownie wbić swój wzrok w
swoje buty - zaczął częściej nie wracać do domu na noc aż w końcu nie wracał w ogóle
,zostawił samą 7 latkę rozumiesz to ? wtedy ciotka zabrała mnie do siebie to ona nauczyła
mnie wszystkiego, nie on nie mój własny ojciec. Jej oczy ponownie poczerwieniały ,a gdy
zacisnęła oczy popłynęły łzy.Właśnie Aney uzmysłowiła mi że Aney tak strasznie
przeżyła śmierć swojej matki.Dlaczego wcześniej z nią nie porozmawiałam.Sama w duchu
przeklinałam się za to.Teraz rozumiem ją po stracie Neona , który był przy niej w tych
trudnych chwilach-straciła wszystko co kochała pierwsze matkę teraz jego - Aney ja nie
wiedziałam... gdybyś ...gdybym ja wtedy porozmawiała z tobą a nie cię olała. Zaczęłam ale
Aney przerwała mi łapiąc mnie za rękę - zawsze byłaś dla mnie przyjaciółką , to co było
kiedyś jest nie ważne , to co jest teraz jest ważne - jesteś przy mnie nie kto inny tylko
ty.Oznajmiła uśmiechając się do mnie.To ja powinnam ją pocieszać a nie ona - Ale
dlaczego chcesz zmienić frakcję ? Pytam zdezorientowana. Aney podnosi głowę - bo mój
kochany ojczulek przypomniał sobie o mnie dopiero teraz.Jej wzrok powędrował w stronę
końcowi ulicy unikając mojego spojrzenia - po 9 latach on przypomniał sobie o
swojej córce.Powiedziała podkreślając ,, po 9 latach " Gdy mój ojciec by tak zrobił nie
wiem jak bym zareagowała . Spuszczam wzrok przegryzając wargę - ale dlaczego teraz a nie
wcześniej? Zadałam pytanie, Aney ponownie skupiła swój wzrok na mnie - bo jest
ceremonia a on wie że będę chciała odejść z nieustraszonych .Ale jak to Aney chce odejść
? Więc ona nie chciała iść do szkoły tylko chciała ze mną porozmawiać wtedy rano a ja ją
wyśmiałam. Teraz to ja już mam mętlik w głowie - Jak on się o tym dowiedział ?
Spytałam ją - Był u mnie wczoraj.Powiedziała ściszonym głosem - przepraszał mnie za
swoją długo letnia nieobecność a wiesz jakie miał wytłumaczenie.- obowiązki przywódcy. Parsknęła.Nie odezwałam się ani słowem patrząc na nią z niedowierzaniem - powiedział także że mogę wrócić do domu mam pozwolenie tak czekałam na jego pozwolenie tyle lat ma pewne.Wycedziła - nie potrzebuję jego
pozwolenia ani opieki. Kontynuowała - chce się uwolnić od przeszłości Leeny chce zacząć
nowe życie bez niego i tego wszystkiego.Wyraziła się dość jasno bym zrozumiała jaki ma
zamiar - Ale Aney nigdy nie zapomnisz o przeszłości ona zawsze będzie w tobie mimo że
ty nie będziesz tego chciała. Rzuciłam - wiem , wiem Leeny ale pozostając tu on będzie
miał nade mną władzę nawet jeśli ja będę się temu sprzeciwiać.Sprzeciwiła się
Aney. Uniosłam brwi - to chcesz tak po prostu uciec ? Spytałam z irytacją. Aney przewróciła
oczami - Leeny a co mam innego zrobić ? Zostać i być na jego każde zawołanie ,dobrze
wiesz że nie nadaję się do rzucania noży i strzelania z broni.Wycedziła gniewnie .Miała w
tym rację ona nigdy by nikogo nie skrzywdziła nie mówiąc już o zabiciu- A co jeśli on ci na
to nie pozwoli co ? Zapytałam z lekką irytacją w głosie - nie wiem muszę jakoś mymyślić
bym mogła zmienić frakcję.Jej wzrok padł znowu na dół.Jest mi jej tak żal przez tyle tak
tak bardzo cierpiała a ja nie miałam zielonego pojęcia o tym a poza tym to moja
przyjaciółka mi muszę jej pomóc w jakiejkolwiek sytuacji jest. Uśmiechnęłam się - Pomogę
ci jak tylko dam radę Aney. Odpowiedziała mi pełnym uśmiechem - Ale wiesz twoja ciotka
nie ucieszy się że tak późno wrócisz do domu nie sądzisz ? Spytałam na co Aney od razu
rozjaśniła się twarz i wybuchła śmiechem - tak nie będzie zadowolona.Wydukała nie
mogąc powstrzymać śmiechu - no to choć.Wstałam pociągając ją za rękę pomagając jej
wstać - wyglądam jakbym płakała ?Spytała Aney już na poważnie - tak nie widać jesteś
znów groźną nieustraszoną .Rzuciłam z pełnym uśmiechem. Obie ruszyłyśmy w stronę