wtorek, 10 grudnia 2013

~~~~~Jeden~~

                                                   ~~~~
                                                   Jeden
                                                  ~~~~
Z hukiem otwierają się drzwi i  pokoju wpada Inez.Otwieram oczy .Tuż przede mną stoi Inez  z czarnymi  włosami  sięgają do połowy łopatek które są lekko podkręcone a jej   zielone oczy przyglądają mi się 
- Jeszcze wcześnie ,chce spać.Mamroczę i zamykam oczy -Musimy się przygotować.Inez wyszczerza zęby.Podchodzi do mojej szafy i przegląda ubrania-tak ta powinna być dobra.Otwieram jedno oko zerkam na zegar 10:19 Tak wcześnie?Zerkam na nią - Co ty chcesz od mnie tak wcześnie ? Wymamrotałam-Dziś jest impreza dla nieustraszonych haloo...siostra Neona z serdeczności przyniesie serum szczęścia, będzie fajnie , musisz się szybko ogarnąć.Uśmiecha się - A wiesz jak lubię tego twojego kochasia i jego siostrunie  - Po ostatniej ledwo stałaś na nogach.Dodaję siadając na krawędzi łózka - tak i wszystko było by dobrze gdyby Aney nie powiedziała o tym moim rodzica.Jej twarz czerwieni się ze złości - nadal żywisz do niej nienawiść  ?-pytam- A jak sądzisz ! Wstaję i podchodzę do niej - powinnaś stanąć w jej sytuacji wiesz że po prostu nie jest taka jak ty i nie umie kłamać .Inez przyjrzała mi się przez moment -  skoro jest taka prawdomówna  może dołączy do sztywniaków lub do prawiczków  co ?Po co ją bronisz , no tak ty nie dostałaś kary a ja tak.Inez kipi ze złości po  kilku sekundach uspokajając się - ale dzisiejszego dnia nic mi nie popsuje humoru nawet ona.Nim zdążyłam sie odezwać wyszła bez słowa.Rozglądam się po pokoju,  sukienka którą Inez wyjęła z szafy leżała na łóżku jej  kolor wpada w  głęboki czerń .Tak piękna ale i tak jej nie założę. Wchodzę do łazienki sięgając po  grzebień słyszę kolejne kroki.Czesząc włosy spostrzegam w odbiciu lustra Aless z delikatnym uśmieszkiem-Jesteś piękna.Mówi,odwracam się i rzucam jej czułe spojrzenie po czym  wracam do czesania-Jak sądzę po godzinie, nie zamierzasz iść do szkoły.Oznajmia Aless-Wolałabym ostatnie chwile spędzić tu w domu - odpowiadam cichym głosem. Aless robi kilka kroków i stoi zaraz  za mną patrząc na nasze wspólne odbicie - wybacz siostrzyczko ale nikt ci w to nie uwierzy.Szepcze powstrzymując wybuch śmiechu - naprawdę myślałam że brzmię bardziej wiarygodniej no ale cóż. Rzucam wychodząc z łazienki .Aless opiera się o ścianę- w kuchni masz gotowe śniadanie.Mówi- nie myśl że to ja zrobiłam bo  nie ja - dodaję z pełnym uśmiechem. Aless wychodzi z pokoju a ja zapinam włosy w koka i schodzę na dół.
W salonie siedzą rodzice , Aless i Brean z Soals .Tak cała rodzinka a ja stoję w progu ubrana w luźną czarną  bluzkę  i krótkie spodenki. No po protu cudownie! Gdy wchodzę rozmowy uciszają się a Brean wstaję i pochodzi do mnie-wyrosłaś.Uśmiecha się  niemal wybuchając śmiechem gdy widzi moją rozbawioną minę -tak te słowa właśnie chciałam usłyszeć od ciebie widząc cie po tak długim czasie.Wystrzelam i robię krok rzucając mu się na szyję - fajnie widzieć cię żywego braciszku.Szepcze mu do ucha-Ciebie też siostrzyczko.Odsuwam się przyglądając mu się zmienił się bardziej niż  przewidywałam.
 -Jak mniemam to powinnaś być teraz w szkole.Mówi ze  uśmiechem na twarzy-A tak ...wiem że będą tęsknić za takim dobrym uczniem no ale  nie spędzę tam ostatnich dni wolności.Rzucam wchodząc do kuchni. Na stolę leży moje  śniadanie -hamburger. Czyżby ?  Mama nigdy nie pozwoliłaby mi na takie śniadanie.Wzruszam ramionami i sięgam po hamburgera, ugryzłam kawałek i wchodzę do solanu.Opierając się o futrynę przyglądam się Breanowi siedzącemu pomiędzy Aless i Soals która  uśmiecha się  patrząc  na niego, tęskniła za nim.Ładna z nich para  ona blondyna z zielonymi oczami on blondyn z szarymi oczami ale  to żadna mieszanina .Myślę uśmiechając się. Słysze dzwonek do drzwi. Aless kiwa głową na drzwi - Lenny otwórz ! Zerkam na nią gniewnym  wzrokiem - Ale ... ja .. jem - mamrocze przełykając kawałek hamburgera.Odwracam się na pięcie i pochodzę do drzwi. Otwieram w drzwiach pojawia się Aney z zaskoczonym spojrzeniem jak sądzę chodzi o mój ubiór bo oczywiście ona by się tak nie ubrała,ale nie zwracam  na to uwagi - Hey Aney ! Mówię Wyrywając ją z zamyślenia - Chciałam spytać czy idziesz  ze mną do szkoły jutro żeby zobaczyć ją ostatni raz. ?Cała Aney żeby wyciągnąć ją na jakąś imprezę muszę się  nieźle namęczyć ale do szkoły to by poszła nawet jakby ledwo stała na nogach, przecież ona nigdy w ustach nie miała alkoholu  to czego  się po niej spodziewać - Nie wiem zobaczę. Odpowiadam z większa obojętności niż miałam zamiar. Naglę pobiega do nas Meqi -widzę że do szkoły się nie poszło.Krzyczy a jej platynowe włosy odbijają blask słońca.Przyglądam się biegnącym Selu i Zane. No po prostu genialnie.Kończę przełykać ostatki hamburgera- Czy mój dom to jakiś budynek do społecznych spotkań? - mówię z irytacją.Czuję na sobie wzrok przybyłych ale staram sie nie wybuchnąć gniewem- Dopiero teraz to zauważyłaś.Rzuca Zane nie wytrzymuje i  wybucha śmiechem z Selem. Słysze kroki i ciężką dłoń  na ramieniu.
Odwracam głowę i widzę Breana - A więc to twoja wataha .Meqi , Sel i Zane kiwając głową z pełnym uśmiechem .Przyglądam się im , mój wzrok przykuwa strój Aney. Czarna bokserka i mini.Dawno jej takiej nie widziałam , z jakiego powodu tak się ubrała ?Coraz więcej zagadek.Zapytam ją później.Odwracam wzrok i patrzę na brata.
-Czyli opuszczasz nas ? -Pyta Brean - na razie to ja chce dokończyć śniadanie, potem do nich  dołączę.Oznajmiam i zamykam drzwi nie czekając na ich reakcje- Idziesz na imprezę ? Szepcze Brean- z nowicjuszami z serdeczności? -dodaje.Staję na przeciw niego w korytarzu - nie boj się wrócę na swoich nogach- rzucam cicho. Bran dźga mnie łokciem i rzuca- nie łam tylko serc niewinnym nowicjuszom .Mam ochotę go zabić za te słowa ale nie zdecydowanie poczekam na lepszy moment. Wchodzimy do salonu widzę już wzrok mamy- wychudzę z przyjaciółmi .Mówię -wrócę ...za godzinę.Tata kiwa głową- wróć na swoich nogach.Odwracam się i  obrzucam go drwiącym spojrzeniem - Ja zawsze wracam na własnych nogach.Jeśli słyszała to mama to mnie zabiję przecież dobrze wiem co ona sądzi o serum szczęścia. Żeby tylko nie słyszała.Błagam w duchu, ale ona  pochłonięta rozmową z Aless i Soals nic nie usłyszała. Odetchnęłam z ulgą a stojący za mną Brean wybucha śmiechem klepiąc mnie po plecach - baw się dobrze Lenny .Wyszczerzam zęby i ruszam na górę.Jest git.Wspinam się na schody i wbiegam do pokoju.Otwieram szafę i wyciągam moją ulubioną czarną bluzę, ciemne dżinsy i obcisłą bokserkę.Wpadam do łazienki  szybko rozczesuję włosy i układam  luźny warkocz ,  jeszcze tylko kredka i tuż do rzęs i jest ok .Wychudzę z łazienki ostatnie poprawki i wylatuję z pokoju.Schodząc pospiesznie ze schodów mało nie przewracając  się , wychylam głowę jednocześnie ubierając  buty -idę wrócę za godzinę.Jedyny odgłosu który słyszę to   gwar rozmów i śmiechu więc wzruszam ramionami i idę w stronę drzwi .Otwieram je  i wychodzę.      
          ~~~~
Przyśpieszam kroku ,wchodzę do parku.Po dotarciu na miejsce spostrzegam  na ławce siedzącą Meqi  a obok niej stoją Sel i Zane który uśmiecha się na mój widok.Podchodzę - starałam się jak najszybciej  tu dotrzeć .Mówię -Prędkość ślimaka.Rzuca Meqi z pełnym uśmieszkiem -zastanawialiście się nad wyborem frakcji ?Pyta  niespodziewanie Zane-oczywiście nieustraszeni.Rzucam  pośpiesznie Meqi z zabójczym uśmieszkiem - niby co innego mielibyśmy wybrać?Pyta Sel .Teraz wszystkich wzrok pada na mnie - co ?- pytam z irytacją -Jaką ty frakcję wybierasz?Pyta Meqi zniecierpliwiona.Zamyślam się - nieustraszoność .Odpowiadam ściszonym głosem.

Sel i Meqi wracają do rozmowy tylko Zane nie spuszcza ze mnie wzroku.Staram się nie zwracać uwagi na to .Dlaczego on się tak mi przygląda ? Co ja to jakiś obraz czy co ? Już otwierałam usta  by wrzasnąć na niego, gdy podbiega do nas zdyszana Aney- impreza ma zacząć o dziesiątej.Mówi,akurat dzisiaj kiedy wrócił Brean. No ja to mam szczęści  - idziecie?Pyta Meqi. Chłopaki kiwają głową- Raczej obejdzie się beze mnie .Informuj ich a oni tylko patrzą na mnie zdziwieni - impreza bez ciebie ? Chora jesteś ?Pyta Sel-No właśnie będzie nuda.Mamroczę Meqi -Nie mogę mam kilka spraw do załatwienia.Rzucam- może jednak dasz radę urwać się ?Pyta Aney - Od kiedy ty chodzisz na imprezy co ?Pytam- Od teraz.Cedzi prze zęby Aney na której twarzy pojawia się lekki rumieniec.Uśmiecham się widząc jej wesołą twarz, coś się w niej zmieniło coś czego nie jestem w stanie odczytać z jej oczu-widzicie kto nas zaszczyca swoją  obecnością. Rzuca Zane. Odwracam się i spostrzegam idącą do nas Inez z tym jej Neonem.Idą za rączkę co wygląda ohydnie w tej sytuacji  ,przecież ledwo tydzień temu był z Aeny .Palant - Hey , co robicie ? Mówi Inez a Neon tylko uśmiecha się głupio do nas.Dlaczego ona wybiera takich półgłówków?Musiał zobaczyć mój grymas na twarzy bo gdy tylko na mnie spojrzał zniknął mu ten uśmieszek.Może i dobrze jeszcze bym wybuchła , albo  coś gorszego.Jednakże zachowam to dla siebie tak to jest dobry pomysł - rozmawiamy.Cedzi Meqi. Kiedyś były przyjaciółkami a teraz no właśnie kim .. wrogami ? To nie możliwe jak wszystko się zmienia - wiecie już o imprezie ?Pyta Neon- Tak. Odpowiadam  -Aney ? Widzę ze do waszej paczki przyłączyła się nowa ? Mówi Inez. Zerkam na nią jeszcze dzisiaj rano była przyjaciółką a teraz kim ? Czemu tak się zachowuję przy Neonie ? - Tak można tak powiedzieć .Odpowiadam spokojnym głosem- i ty jesteś moja przyjaciółką ? Wolisz Ją ode mnie ? Cedzi przez zęby  Inez .Zajęłam się- Inez dobrze się czujesz , przecież nadal nią jesteś ? .Próbuje ja uspokoić, ale dlaczego tak szybko się zdenerwowała. Meqi wstaję z ławki i podchodzi do Inez-spokojnie nic się nie dzieje.Inez to na pewno uspokoi.Inez puszcza rękę Neona i rusza w stronę ławki na której siedzi Aney. Meqi spogląda na mnie.Czemu to ja muszę zawsze wiedzieć o co chodzi księżniczce ?.Próbuje jej spojrzeć w oczy , ale ona unika mojego spojrzenia -Inez brałaś coś ? Dziwnie się zachowujesz -Pytam.Neon  zwinnie pochodzi do  niej i łapie ją za dłoń.W tej samej momencie szepcząc jej coś do ucha .Inez odwraca się do niego i uśmiecha - masz racje nie ma co marnować na ich czasu.Przepycha się przez Zane i Sela obojętnie odchodząc od nas.Spoglądam po wszystkich.Pomiędzy nami wciąż panuje cisza , zaraz ktoś wybuchnie czuję to Aney cofa się o krok - przepraszam to moja wina .Odwraca się i biegnie w druga stronę aż zanika za ściana budynku.Co miała na myśli? Niby dlaczego ona miałaby być winna zachowaniu Inez ?Wciąż nikt się nie odezwał. Meqi robi krok bliżej mnie - Dlaczego Inez tu przyszła , przecież my się już nie przyjaźnimy?.Rzuca- Nie wiem Meqi wzruszam ramionami-Jeszcze dzisiaj rano była u mnie i była inna zdecydowanie inna.Dodaje-Coś się zmieniło coś czego nie dostrzegamy, ale nie wiem co .A może po prostu dała nam do zrozumienia że ma lepszych znajomych .Mówię choć za bardzo podniosła głos. Przełykam ślinę - Ja mam dość tego idę do domu a wy jak chcecie.Rzucam odwracając się na pięcie i odchodząc.Żadne z nich nie ważyło się odpowiedzieć , dopiero gdy  odeszłam w miarę daleko bym nie mogła usłyszeć zaczęli o czymś rozmawiać ale nie dosłyszałam o czym.

1 komentarz :

Obserwatorzy