sobota, 28 grudnia 2013

~~Dwa~~

"Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień."

Co oni sobie myślą.Dlaczego wszyscy się mnie  o coś czepiają.
Skręcam w następną alejkę nakładając kaptur.Musze porozmawiać z Inez jakoś.Nie to nie 
jest najważniejsze. Muszę  spędzić trochę czasu z Breanem, zanim znowu będzie musiał 
wyjechać.Czuję chłodne powietrze na moich policzkach  , wkładam zmarznięte dłonie do 
kieszeń i ruszam w kolejną ulicę.Zatrzymuję się w pół kroku.Oprócz szalejącego wiatru Słysze coś jeszcze.Odwracam się ,prócz mnie na ulicy nikogo nie ma. Więc co to za odgłosy i skąd dochodzą?Chyba mam  wielką fantazję.Mrużę oczy, moja twarz tężeje. Jestem pewna że słyszę coś więcej prócz 
wiatru. Więcej niż pewna. Zastanawiam się co może być źródłem tajemniczego dźwięku, 
robię kilka niepewnych kroków w stronę końca  zaułka ulicy , po czym uświadamiam sobie 
że dźwięk dochodzi...ze strony pojemnika na śmieci, prawda? Postanawiam tam podejść, 
niepokoję się lekko. Próbuję sobie wmówić, że to kot a co jeśli to pies.Delikatnie 
wkładając rękę do kieszeni  spodni w poszukiwaniu noża.Gdzie on jest ? Przecież go 
wkładałam chyba ? Robię krok do przodu , wypuszczam powietrze z płuc.Unoszę rękę  i 
powolnym ruchem odgarniam worek z odpadami.Zaglądam oby był to kot ,zwyczajny, 
wyleniały kocur. Mimo wszystko wiem że to nie jest prawda. Ktoś siedzi za śmietnikiem... 
teraz jestem tego pewna  .Czy zza pojemników na śmieci słychać szloch? Postanawiam się 
jednak  upewnić, więc podchodzę tam wolnymi niepewnym  krokiem.Wypuszczam 
powietrze po tym jak orientuję się że cały czas je wstrzymywałam.Zatrzymałam się 
spoglądając na drobną  postać z brązowymi włosami  oraz twarzą ukrytą  między 
kolanami. Podchodzę bliżej  kucając - wszystko w porządku ? Dziewczyna podnosi głowę 
ukazując swoją szpakowatą  twarz.Przecież to Aney,ale dlaczego miałaby płakać ?Faktem 
jest to że zawsze była  wrażliwa.Jednak tego się nie spodziewałam- Aney co się stało ?
pytam spokojnym  tonem przysuwając się bliżej niej.Jej niebieskie oczy zwróciły się ku 
mnie , po jej policzkach spływały - Ja... nie chciałam....Wybełkotała. Usiadłam obok niej - 
Nie przejmuj się zachowaniem Inez  ona po prostu ...- zacięłam się.No właśnie ona co ? 
Mam tego wszystkiego po czubek nosa.Jej zachowania i wszystkiego innego co siedzi w 
mojej głowie.Nie potrafię  wydać z siebie  choćby słowa by jakkolwiek pocieszyć ją.PO  
dwóch minutach   Aney uspokaja się trochę - wiesz tak naprawdę to nie tylko przez Inez 
może trochę przez to że jest z Neonem , niby nie zależy mi na nim . Urywa i spuszcza 
wzrok - jeszcze te problemy z ojcem.Dodaje cichym głosem.Problemu z ojcem ? Co ma na 
myśli ?- możesz mi powiedzieć wszystko Aney. Mówię spokojnie .Aney spogląda na mnie 
swoimi niebieskimi oczami pośpiesznie wycierając dłonią łzy , które wypłynęły - Mam 
dość życia tu .... z ojcem ... z tymi problemami.Marszczę brwi.Czy ona chce się przepisać ? 
Ale jej ojciec to przywódca nieustraszonych a że Aney nie ma rodzeństwa to jak ona 
zmieni frakcje  jej ojciec zostanie sam.Ale dlaczego chce go zostawić samego ?Przygląda 
się jej z niedowierzaniem - chcesz się przenieść do innej frakcji ? Rzucam ostrym tonem - 
a twój ojciec pomyślałaś o nim zostałaś mu tylko TY , nikt więcej.Dodałam zanim ona 
otworzyła usta by mi przerwać. Aney przełknęła ślinę -Zawsze czułam że tu nie pasuję ..... 
jestem inna niż ty czy Meqi  czy jakakolwiek inna dziewczyna z 
nieustraszoności. Stwierdziła Aney z cieniem uśmiechu na twarzy -  Leeny zrozum ojciec na 
każdym kroku mnie kontroluje , chce abym poszła w jego ślady ale ja nie chce.Przerwała 
by spojrzeć mi w oczy -  Nie chce nikogo zabijać ani krzywdzić. Kiwnęłam głową choć nie 
bardzo rozumiem co chce mi przez to powiedzieć - Ale  dlaczego chcesz od niego uciec ? 
Pytam, Aney odetchnęła głęboko - ojciec  po postrzeleniu i nagłej śmierci matki zmienił 
się stał się.Przerwała - inny , oddalił się ode mnie ,nie rozmawialiśmy  po prostu nie 
interesowałam go. Aney zatrzymała się na moment by ponownie wbić swój wzrok w 
swoje buty - zaczął częściej nie wracać do domu na noc aż w końcu nie wracał w ogóle 
,zostawił samą 7 latkę rozumiesz to ? wtedy ciotka zabrała mnie do siebie to ona nauczyła 
mnie wszystkiego, nie on nie mój własny ojciec. Jej oczy ponownie poczerwieniały  ,a  gdy 
zacisnęła  oczy popłynęły  łzy.Właśnie Aney uzmysłowiła mi że Aney tak  strasznie 
przeżyła śmierć swojej matki.Dlaczego  wcześniej z nią nie porozmawiałam.Sama w duchu 
przeklinałam się za to.Teraz rozumiem ją po stracie Neona , który był przy niej w tych 
trudnych chwilach-straciła wszystko co kochała pierwsze matkę teraz jego - Aney ja nie 
wiedziałam... gdybyś ...gdybym ja wtedy porozmawiała z tobą a nie cię olała. Zaczęłam ale 
Aney przerwała mi łapiąc mnie za rękę - zawsze byłaś dla mnie przyjaciółką , to co było 
kiedyś jest nie ważne , to co jest teraz jest ważne - jesteś przy mnie nie kto inny tylko 
ty.Oznajmiła uśmiechając się do mnie.To ja powinnam ją pocieszać a nie ona - Ale 
dlaczego chcesz zmienić frakcję ? Pytam zdezorientowana. Aney  podnosi głowę  - bo mój 
kochany ojczulek przypomniał sobie o mnie dopiero teraz.Jej wzrok powędrował w stronę 
końcowi ulicy  unikając mojego spojrzenia - po 9 latach on    przypomniał  sobie o 
swojej córce.Powiedziała podkreślając ,, po 9 latach " Gdy mój ojciec by tak zrobił nie 
wiem jak bym zareagowała . Spuszczam wzrok przegryzając wargę  - ale dlaczego teraz a nie 
wcześniej? Zadałam pytanie, Aney ponownie skupiła swój wzrok na mnie - bo jest 
ceremonia a on wie że będę chciała odejść z nieustraszonych .Ale jak to Aney chce odejść 
? Więc ona nie chciała iść do szkoły tylko chciała ze mną porozmawiać wtedy rano a ja ją  
wyśmiałam. Teraz to ja już mam mętlik w głowie - Jak on się o tym dowiedział ? 
Spytałam ją - Był u mnie wczoraj.Powiedziała ściszonym głosem - przepraszał mnie za 
swoją długo letnia nieobecność a wiesz jakie miał wytłumaczenie.- obowiązki przywódcy. Parsknęła.Nie odezwałam się ani słowem patrząc na nią  z niedowierzaniem - powiedział także że mogę wrócić do domu mam pozwolenie tak czekałam na jego pozwolenie tyle lat ma pewne.Wycedziła - nie potrzebuję jego 
pozwolenia ani opieki. Kontynuowała - chce się uwolnić od przeszłości Leeny chce zacząć 
nowe życie bez niego i tego wszystkiego.Wyraziła się dość jasno bym zrozumiała jaki ma 
zamiar - Ale Aney nigdy nie zapomnisz o przeszłości ona zawsze będzie w tobie mimo że 
ty nie  będziesz  tego chciała. Rzuciłam - wiem , wiem Leeny ale pozostając tu on będzie 
miał nade mną władzę nawet jeśli ja będę się temu sprzeciwiać.Sprzeciwiła się 
Aney. Uniosłam brwi  - to chcesz tak po prostu uciec ? Spytałam z irytacją. Aney przewróciła 
oczami - Leeny a co mam innego zrobić ? Zostać i być na jego każde zawołanie ,dobrze 
wiesz że nie nadaję się do rzucania noży i strzelania z broni.Wycedziła gniewnie .Miała w 
tym rację ona nigdy by nikogo nie skrzywdziła nie mówiąc już o zabiciu- A co jeśli on ci na 
to nie pozwoli co ? Zapytałam z  lekką irytacją w głosie  - nie wiem muszę jakoś  mymyślić 
bym mogła zmienić frakcję.Jej wzrok padł znowu na dół.Jest mi jej tak żal przez tyle tak 
tak bardzo cierpiała a ja nie miałam zielonego pojęcia o tym a poza tym to moja 
przyjaciółka mi muszę jej pomóc w jakiejkolwiek sytuacji  jest. Uśmiechnęłam się - Pomogę 
ci jak tylko dam radę Aney. Odpowiedziała mi  pełnym uśmiechem - Ale wiesz twoja ciotka 
nie ucieszy się że tak późno wrócisz do domu nie sądzisz ? Spytałam na co Aney od razu 
rozjaśniła się twarz i  wybuchła śmiechem - tak nie będzie zadowolona.Wydukała nie 
mogąc powstrzymać śmiechu - no to choć.Wstałam pociągając ją za rękę  pomagając jej 
wstać - wyglądam jakbym płakała ?Spytała Aney już na poważnie - tak nie widać jesteś 
znów groźną nieustraszoną .Rzuciłam z pełnym uśmiechem. Obie ruszyłyśmy w stronę  
naszych domów.


wtorek, 10 grudnia 2013

~~~~~Jeden~~

                                                   ~~~~
                                                   Jeden
                                                  ~~~~
Z hukiem otwierają się drzwi i  pokoju wpada Inez.Otwieram oczy .Tuż przede mną stoi Inez  z czarnymi  włosami  sięgają do połowy łopatek które są lekko podkręcone a jej   zielone oczy przyglądają mi się 
- Jeszcze wcześnie ,chce spać.Mamroczę i zamykam oczy -Musimy się przygotować.Inez wyszczerza zęby.Podchodzi do mojej szafy i przegląda ubrania-tak ta powinna być dobra.Otwieram jedno oko zerkam na zegar 10:19 Tak wcześnie?Zerkam na nią - Co ty chcesz od mnie tak wcześnie ? Wymamrotałam-Dziś jest impreza dla nieustraszonych haloo...siostra Neona z serdeczności przyniesie serum szczęścia, będzie fajnie , musisz się szybko ogarnąć.Uśmiecha się - A wiesz jak lubię tego twojego kochasia i jego siostrunie  - Po ostatniej ledwo stałaś na nogach.Dodaję siadając na krawędzi łózka - tak i wszystko było by dobrze gdyby Aney nie powiedziała o tym moim rodzica.Jej twarz czerwieni się ze złości - nadal żywisz do niej nienawiść  ?-pytam- A jak sądzisz ! Wstaję i podchodzę do niej - powinnaś stanąć w jej sytuacji wiesz że po prostu nie jest taka jak ty i nie umie kłamać .Inez przyjrzała mi się przez moment -  skoro jest taka prawdomówna  może dołączy do sztywniaków lub do prawiczków  co ?Po co ją bronisz , no tak ty nie dostałaś kary a ja tak.Inez kipi ze złości po  kilku sekundach uspokajając się - ale dzisiejszego dnia nic mi nie popsuje humoru nawet ona.Nim zdążyłam sie odezwać wyszła bez słowa.Rozglądam się po pokoju,  sukienka którą Inez wyjęła z szafy leżała na łóżku jej  kolor wpada w  głęboki czerń .Tak piękna ale i tak jej nie założę. Wchodzę do łazienki sięgając po  grzebień słyszę kolejne kroki.Czesząc włosy spostrzegam w odbiciu lustra Aless z delikatnym uśmieszkiem-Jesteś piękna.Mówi,odwracam się i rzucam jej czułe spojrzenie po czym  wracam do czesania-Jak sądzę po godzinie, nie zamierzasz iść do szkoły.Oznajmia Aless-Wolałabym ostatnie chwile spędzić tu w domu - odpowiadam cichym głosem. Aless robi kilka kroków i stoi zaraz  za mną patrząc na nasze wspólne odbicie - wybacz siostrzyczko ale nikt ci w to nie uwierzy.Szepcze powstrzymując wybuch śmiechu - naprawdę myślałam że brzmię bardziej wiarygodniej no ale cóż. Rzucam wychodząc z łazienki .Aless opiera się o ścianę- w kuchni masz gotowe śniadanie.Mówi- nie myśl że to ja zrobiłam bo  nie ja - dodaję z pełnym uśmiechem. Aless wychodzi z pokoju a ja zapinam włosy w koka i schodzę na dół.
W salonie siedzą rodzice , Aless i Brean z Soals .Tak cała rodzinka a ja stoję w progu ubrana w luźną czarną  bluzkę  i krótkie spodenki. No po protu cudownie! Gdy wchodzę rozmowy uciszają się a Brean wstaję i pochodzi do mnie-wyrosłaś.Uśmiecha się  niemal wybuchając śmiechem gdy widzi moją rozbawioną minę -tak te słowa właśnie chciałam usłyszeć od ciebie widząc cie po tak długim czasie.Wystrzelam i robię krok rzucając mu się na szyję - fajnie widzieć cię żywego braciszku.Szepcze mu do ucha-Ciebie też siostrzyczko.Odsuwam się przyglądając mu się zmienił się bardziej niż  przewidywałam.
 -Jak mniemam to powinnaś być teraz w szkole.Mówi ze  uśmiechem na twarzy-A tak ...wiem że będą tęsknić za takim dobrym uczniem no ale  nie spędzę tam ostatnich dni wolności.Rzucam wchodząc do kuchni. Na stolę leży moje  śniadanie -hamburger. Czyżby ?  Mama nigdy nie pozwoliłaby mi na takie śniadanie.Wzruszam ramionami i sięgam po hamburgera, ugryzłam kawałek i wchodzę do solanu.Opierając się o futrynę przyglądam się Breanowi siedzącemu pomiędzy Aless i Soals która  uśmiecha się  patrząc  na niego, tęskniła za nim.Ładna z nich para  ona blondyna z zielonymi oczami on blondyn z szarymi oczami ale  to żadna mieszanina .Myślę uśmiechając się. Słysze dzwonek do drzwi. Aless kiwa głową na drzwi - Lenny otwórz ! Zerkam na nią gniewnym  wzrokiem - Ale ... ja .. jem - mamrocze przełykając kawałek hamburgera.Odwracam się na pięcie i pochodzę do drzwi. Otwieram w drzwiach pojawia się Aney z zaskoczonym spojrzeniem jak sądzę chodzi o mój ubiór bo oczywiście ona by się tak nie ubrała,ale nie zwracam  na to uwagi - Hey Aney ! Mówię Wyrywając ją z zamyślenia - Chciałam spytać czy idziesz  ze mną do szkoły jutro żeby zobaczyć ją ostatni raz. ?Cała Aney żeby wyciągnąć ją na jakąś imprezę muszę się  nieźle namęczyć ale do szkoły to by poszła nawet jakby ledwo stała na nogach, przecież ona nigdy w ustach nie miała alkoholu  to czego  się po niej spodziewać - Nie wiem zobaczę. Odpowiadam z większa obojętności niż miałam zamiar. Naglę pobiega do nas Meqi -widzę że do szkoły się nie poszło.Krzyczy a jej platynowe włosy odbijają blask słońca.Przyglądam się biegnącym Selu i Zane. No po prostu genialnie.Kończę przełykać ostatki hamburgera- Czy mój dom to jakiś budynek do społecznych spotkań? - mówię z irytacją.Czuję na sobie wzrok przybyłych ale staram sie nie wybuchnąć gniewem- Dopiero teraz to zauważyłaś.Rzuca Zane nie wytrzymuje i  wybucha śmiechem z Selem. Słysze kroki i ciężką dłoń  na ramieniu.
Odwracam głowę i widzę Breana - A więc to twoja wataha .Meqi , Sel i Zane kiwając głową z pełnym uśmiechem .Przyglądam się im , mój wzrok przykuwa strój Aney. Czarna bokserka i mini.Dawno jej takiej nie widziałam , z jakiego powodu tak się ubrała ?Coraz więcej zagadek.Zapytam ją później.Odwracam wzrok i patrzę na brata.
-Czyli opuszczasz nas ? -Pyta Brean - na razie to ja chce dokończyć śniadanie, potem do nich  dołączę.Oznajmiam i zamykam drzwi nie czekając na ich reakcje- Idziesz na imprezę ? Szepcze Brean- z nowicjuszami z serdeczności? -dodaje.Staję na przeciw niego w korytarzu - nie boj się wrócę na swoich nogach- rzucam cicho. Bran dźga mnie łokciem i rzuca- nie łam tylko serc niewinnym nowicjuszom .Mam ochotę go zabić za te słowa ale nie zdecydowanie poczekam na lepszy moment. Wchodzimy do salonu widzę już wzrok mamy- wychudzę z przyjaciółmi .Mówię -wrócę ...za godzinę.Tata kiwa głową- wróć na swoich nogach.Odwracam się i  obrzucam go drwiącym spojrzeniem - Ja zawsze wracam na własnych nogach.Jeśli słyszała to mama to mnie zabiję przecież dobrze wiem co ona sądzi o serum szczęścia. Żeby tylko nie słyszała.Błagam w duchu, ale ona  pochłonięta rozmową z Aless i Soals nic nie usłyszała. Odetchnęłam z ulgą a stojący za mną Brean wybucha śmiechem klepiąc mnie po plecach - baw się dobrze Lenny .Wyszczerzam zęby i ruszam na górę.Jest git.Wspinam się na schody i wbiegam do pokoju.Otwieram szafę i wyciągam moją ulubioną czarną bluzę, ciemne dżinsy i obcisłą bokserkę.Wpadam do łazienki  szybko rozczesuję włosy i układam  luźny warkocz ,  jeszcze tylko kredka i tuż do rzęs i jest ok .Wychudzę z łazienki ostatnie poprawki i wylatuję z pokoju.Schodząc pospiesznie ze schodów mało nie przewracając  się , wychylam głowę jednocześnie ubierając  buty -idę wrócę za godzinę.Jedyny odgłosu który słyszę to   gwar rozmów i śmiechu więc wzruszam ramionami i idę w stronę drzwi .Otwieram je  i wychodzę.      
          ~~~~
Przyśpieszam kroku ,wchodzę do parku.Po dotarciu na miejsce spostrzegam  na ławce siedzącą Meqi  a obok niej stoją Sel i Zane który uśmiecha się na mój widok.Podchodzę - starałam się jak najszybciej  tu dotrzeć .Mówię -Prędkość ślimaka.Rzuca Meqi z pełnym uśmieszkiem -zastanawialiście się nad wyborem frakcji ?Pyta  niespodziewanie Zane-oczywiście nieustraszeni.Rzucam  pośpiesznie Meqi z zabójczym uśmieszkiem - niby co innego mielibyśmy wybrać?Pyta Sel .Teraz wszystkich wzrok pada na mnie - co ?- pytam z irytacją -Jaką ty frakcję wybierasz?Pyta Meqi zniecierpliwiona.Zamyślam się - nieustraszoność .Odpowiadam ściszonym głosem.

Sel i Meqi wracają do rozmowy tylko Zane nie spuszcza ze mnie wzroku.Staram się nie zwracać uwagi na to .Dlaczego on się tak mi przygląda ? Co ja to jakiś obraz czy co ? Już otwierałam usta  by wrzasnąć na niego, gdy podbiega do nas zdyszana Aney- impreza ma zacząć o dziesiątej.Mówi,akurat dzisiaj kiedy wrócił Brean. No ja to mam szczęści  - idziecie?Pyta Meqi. Chłopaki kiwają głową- Raczej obejdzie się beze mnie .Informuj ich a oni tylko patrzą na mnie zdziwieni - impreza bez ciebie ? Chora jesteś ?Pyta Sel-No właśnie będzie nuda.Mamroczę Meqi -Nie mogę mam kilka spraw do załatwienia.Rzucam- może jednak dasz radę urwać się ?Pyta Aney - Od kiedy ty chodzisz na imprezy co ?Pytam- Od teraz.Cedzi prze zęby Aney na której twarzy pojawia się lekki rumieniec.Uśmiecham się widząc jej wesołą twarz, coś się w niej zmieniło coś czego nie jestem w stanie odczytać z jej oczu-widzicie kto nas zaszczyca swoją  obecnością. Rzuca Zane. Odwracam się i spostrzegam idącą do nas Inez z tym jej Neonem.Idą za rączkę co wygląda ohydnie w tej sytuacji  ,przecież ledwo tydzień temu był z Aeny .Palant - Hey , co robicie ? Mówi Inez a Neon tylko uśmiecha się głupio do nas.Dlaczego ona wybiera takich półgłówków?Musiał zobaczyć mój grymas na twarzy bo gdy tylko na mnie spojrzał zniknął mu ten uśmieszek.Może i dobrze jeszcze bym wybuchła , albo  coś gorszego.Jednakże zachowam to dla siebie tak to jest dobry pomysł - rozmawiamy.Cedzi Meqi. Kiedyś były przyjaciółkami a teraz no właśnie kim .. wrogami ? To nie możliwe jak wszystko się zmienia - wiecie już o imprezie ?Pyta Neon- Tak. Odpowiadam  -Aney ? Widzę ze do waszej paczki przyłączyła się nowa ? Mówi Inez. Zerkam na nią jeszcze dzisiaj rano była przyjaciółką a teraz kim ? Czemu tak się zachowuję przy Neonie ? - Tak można tak powiedzieć .Odpowiadam spokojnym głosem- i ty jesteś moja przyjaciółką ? Wolisz Ją ode mnie ? Cedzi przez zęby  Inez .Zajęłam się- Inez dobrze się czujesz , przecież nadal nią jesteś ? .Próbuje ja uspokoić, ale dlaczego tak szybko się zdenerwowała. Meqi wstaję z ławki i podchodzi do Inez-spokojnie nic się nie dzieje.Inez to na pewno uspokoi.Inez puszcza rękę Neona i rusza w stronę ławki na której siedzi Aney. Meqi spogląda na mnie.Czemu to ja muszę zawsze wiedzieć o co chodzi księżniczce ?.Próbuje jej spojrzeć w oczy , ale ona unika mojego spojrzenia -Inez brałaś coś ? Dziwnie się zachowujesz -Pytam.Neon  zwinnie pochodzi do  niej i łapie ją za dłoń.W tej samej momencie szepcząc jej coś do ucha .Inez odwraca się do niego i uśmiecha - masz racje nie ma co marnować na ich czasu.Przepycha się przez Zane i Sela obojętnie odchodząc od nas.Spoglądam po wszystkich.Pomiędzy nami wciąż panuje cisza , zaraz ktoś wybuchnie czuję to Aney cofa się o krok - przepraszam to moja wina .Odwraca się i biegnie w druga stronę aż zanika za ściana budynku.Co miała na myśli? Niby dlaczego ona miałaby być winna zachowaniu Inez ?Wciąż nikt się nie odezwał. Meqi robi krok bliżej mnie - Dlaczego Inez tu przyszła , przecież my się już nie przyjaźnimy?.Rzuca- Nie wiem Meqi wzruszam ramionami-Jeszcze dzisiaj rano była u mnie i była inna zdecydowanie inna.Dodaje-Coś się zmieniło coś czego nie dostrzegamy, ale nie wiem co .A może po prostu dała nam do zrozumienia że ma lepszych znajomych .Mówię choć za bardzo podniosła głos. Przełykam ślinę - Ja mam dość tego idę do domu a wy jak chcecie.Rzucam odwracając się na pięcie i odchodząc.Żadne z nich nie ważyło się odpowiedzieć , dopiero gdy  odeszłam w miarę daleko bym nie mogła usłyszeć zaczęli o czymś rozmawiać ale nie dosłyszałam o czym.

środa, 4 grudnia 2013

Prolog

Prolog !
Idę chodnikiem przemierzając jak zwykle drogę do domu ,  słyszę kroki odwracam się lecz za mną nikogo niema. Niepewnie zbaczam w boczną alejkę.Kryjąc się za ścianą  zniszczonego budynku , wychylam lekko głowę by móc coś zobaczyć.Spostrzegam cień zmierzający na mnie , ukrywam się za ściana po czym słyszę  przyśpieszone kroki .Nie mogę  teraz wyjrzeć , nie mogę - wmawiam sobie .Ciekawość bierze górę.Wychylam się lekko - Zane co  ty do diabła robisz ? - wystrzelam  wychodząc mu na przeciw - chciałem cię przestraszyć ale jak zwykle , nie dałaś się.Jego niebieskie oczy promienieją w blasku lamp , a  brązowa czupryna schowana pod ciemnym  kapturem nie mieści się pod nim  , powodując mój wybuch śmiechu którym stłumiłam pozostawiając na mojej twarzy lekki uśmieszek - jesteś za wolny dla mnie - odpowiadam już  z pełnym uśmiechem- pewnie tak. Zane marszczy czoło uśmiechając się
- idziesz do domu ? - pyta.Przez chwilę patrze na  jego oczy są piękne jeszcze  ta ciemna karnacja , czy  ja właśnie przyznałam że jest przystojny ? nie , nie to tylko kumpel- taki mam zamiar - odpowiadam wyrywając się z zamyślenia - dotrzymam ci towarzystwa , okej ?Unoszę brwi - a mam inny wybór.Zaraz po tym wybuchamy śmiechem. Przechodząc alejkami śmiejemy  , wygłupiamy szkoda że to wszystko niebawem się skończy po ceremonii  ta myśl męczy mnie już od tygodnia-Czy ty zawszę musisz chodzić w kapturze ? - wystrzela Zane - chowasz się przed kimś - dodaję.Wybucham śmiechem-  niby przed kim miałabym się chować . Mówię podnosząc lekko ton głosu.
- niektórych osób po prostu nie chcę widzieć i tyle .Zane zatrzymuje się - coś się stało ? Pyta - nie po prostu.... może lekka trema przed testem . Zane patrzy na mnie - będzie dobrze.Mówi łagodnym głosem.Uderzam go łokciem w brzuch   po czym Zane uśmiecha się - jesteś mocno szurnięta.Patrze na niego po czym wyszczerzam zęby -  jestem nieustraszoną.Rozdzielamy się na prostej prowadzącej do mojego domu.Wbiegam szybko na schody i gwałtownie otwieram drzwi-Lenny to ty ? - tak mamo ja. Ściągam buty i  wchodzę do salonu mama ubrana w czarną sukienkę sięgającą do kolan z długim rękawem, siedzi na fotelu a na przeciw jej Alessa moja starsza siostra. Nie jest wcale do mnie podobna ma naturalnie brązowe włosy i szpiczasty nos- Co ty tu robisz  siostrzyczko? pytam marszcząc brwi - chyba nie myślałaś że zostawię cie samą przed ceremonią. Odpowiada.Ostatni raz widziałam ją rok temu , zmieniła się  jej rysu na twarzy zaostrzyły się.Ma już 19 lat a nadal wygląda jak wtedy kiedy  widziałam ją  na ceremonii wyboru frakcji, po nowicjacie przez rok uczyła młodych nowicjuszy opanowywać swój strach .Aless wstaje i podchodzi do mnie po czym obejmuje mnie.Tak dawno nie czułam jej dotyku i zapachu -Ciesze się że jesteś z nami.Mówię i uśmiechem się.Po chwili lekko odsuwam się przyglądając się jej - Masz tatuaż ?Aless reaguje na pytanie śmiechem - A kto wyszedł z nowicjatu   bez tatuażu. Wybuchamy śmiechem tylko mama zostaje z niewzruszoną twarzą  - Brean wraca.Oznajmia -Już nie będzie strzegł  płotu ? pytam ,  Aless poważnieje - na pewien   czas nie , chce spędzić ze nami i Soals trochę czasu.Marszczę brwi ostatni raz  był tu
dwa lata temu, ale po co miałby tu wracać ? Jaki jest temu cel ? - Soals jest pewnie  szczęśliwa , ale  nie sądzę aby tak po prostu mógł wrócić do domu nawet na krótki czas.W głowię mam mętlik- powinnaś się cieszyć będzie na twojej ceremonii wyboru.Mówi z uśmiechem Aless. Skupiam wzrok na twarzy siostry ona coś wie czego mi nie chce powiedzieć ?-cała rodzinka super- odpowiadam cicho.Jeśli nie wybiorę nieustraszoności to zawiodę rodzinę i Breana pamiętam jak uczył mnie  jak mam się bronić i  jak mam bronić to w co wierzę -Jutro tu wpadnie. Mówi mama ale coś jest nie tak , przecież nie można tak po porostu wrócić strzegł płotu ledwie dwa lata. Mam za dużo pytań  na które nikt mi nie odpowiada-Powinnaś odpocząć wróciłaś późno -oznajmia mama łagodnym głosem.Mama mimo że jest nieustraszona widzę u niej pozostałości po  altruimzmie. Przepisała się choć nigdy mi nie powiedziała dlaczego .Kiwam głową i udaje się po drewnianych  schodach na drugie piętro i mojego pokoju zaraz po prawej.
Zamykając  drzwi słyszę stłumioną rozmowę Aless z mamą.Co przede mną ukrywają ? zadaję sobie to pytanie. Zaraz po wejściu do pokoju jego czarno- białe ściany rażą mnie bardziej niż zwykle .Przywykłam do ciemności ale teraz to ona mnie przeraża ,idę do łazienki łączonej  z  moim pokojem.Lekkim pchnięciem nogi otwierają się  drzwi  i podchodzę do zlewu.Patrzę na moje odbicie w lustrze. Moje platynowe odrosty ujawniają się pod brązowymi farbowanymi  włosami. Przydałoby się farbowanie  tak  to czego mi trzeba. Mój wzrok przykuwają  moje ciemniejsze niż zwykle oczy są piwne a wyglądają jakby były czarne jak smoła.Sięgam po spinkę do szuflady i zapinam włosy.Teraz wyglądam lepiej , uśmiecham się.
       ~~~~~~                                                             
Wychodzę w szlafroku z łazienki i  z ręcznikiem zawiniętym na włosach zaraz po prysznicu. Siadam na łóżku. Czy to ślady pazurów na mojej pościeli ?
Casel. Jak ja nienawidzę kotów.Wstaję i klękam obok łóżka , sięgam  pod  nie ,  szukam ręką po podłodze :nie to but , książka to też nie to. Wyczuwam coś miękkiego - tak to. Krzyczę.Wyciągam czarnego kota i szybkim krokiem wyrzucam za drzwi pokoju i zamykam je .Ach ten spokój, słyszę za sobą drapanie kota o drzwi ale nie zwracam uwagę.Ten kot działa mi na nerwy ! Jak on tu w ogóle się znalazł  Ściągam ręcznik i rzucam go na krzesło przy biurku.Kładę się na łóżku. Dlaczego nie chcą mi powiedzieć prawdy.Nie chcę go stracić nie jego.Czuję napływające łzy do oczu.Nie pozwolę im popłynąć dam sobie rade , muszę...
Leże nie mogę spać patrzę na zegar 2:30 już ta godzina   a ja nie mogę  zmrużyć oko , no po prostu genialnie. Staram się nie myśleć o moim bracie  ale to silniejsze ode mnie. Siadam na łóżku,  zaschło mi w gardle muszę się  czegoś napić. Schodzę delikatnymi krokami do kuchni , sięgam do szafki po szklankę kładę na stole i otwieram lodówkę wyciągam butelkę  z wodą.Nalewam do szklanki i upijam kilka łyków.Teraz zasnę na pewno. Wracam do pokoju i wskakuję do łóżka.Czego nie chcą mi powiedzieć ? Muszę porozmawiać z Aless może ona coś powie. Przewracam  się na boku i powoli zasypiam.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Hey ! 

Witam Jestem wielką  wielką fanką ,,Niezgodnej " więc  na moim blogu  będę  wstawiała opowieści z życia Leeny Waters czyli głównej bohaterki mojej opowieści, pochodzącej z frakcji nieustraszonych która ma przed sobą przełomowy moment w swoim życiu.Zapraszam więc do czytania moich opowieści !  

Obserwatorzy